Ja także dostałam maila z prośbą o wsparcie dla Macieja Oświecińskiego.
Jeszcze nie wysłałam swojego rysunku (przeznaczam "Kobietę na krańcu tęczy" jeżeli pamiętacie ten rysunek) do licytacji. Zamieszczam już teraz w pasku bocznym baner i zachęcam tych, którzy jeszcze nie zaangażowali się w zabawę - do szlachetnej współpracy z rodzicami Maćka.
Widziałam już listę zgłoszonych prac zajrzyjcie tutaj. Naprawdę wystarczyła chwila, by rzeczy przeznaczone dla chłopca urosły do dużych rozmiarów. Życzę, aby licytacja się udała. I zachęcam do licytowania nie od symbolicznej "złotówki" ale od conajmniej 30 złotych.
Nie tylko przez fakt, że to nasza ręcznie dłubana dłubanina która zabiera nam nierzadko kilka wieczorów, ale głównie przez wzgląd na chorego chłopczyka, kóremu pieniądze moga pomóc w tym, czego my niejednokrotnie nie bedziemy potrafiły zrozumieć.
Odnośnie moich wcześniejszych wywodów. Dostałam paczuszkę z "sercowej wymianki". Gdybym jednak nie wyprosiła numeru nadania - paczka by wróciła drugi raz do nadawcy. Powód: kompletnie inny numer ulicy i mieszkania został wpisany na kopercie. Zarówno przy pierwszej wysyłce jak i drugiej.
Dlatego też cofam swojego wczesniejszego posta o nieuczciwosci, przepraszam MaRysię. Ale też proszę o lepszą współpracę wszystkich tych, którzy biorą udziały w podobnych zabawach. Aby na przyszłość paczki nie wracały błędnie adresowane...
Życzę udanego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz