środa, 27 czerwca 2012

blogowicze pomagają

Ja także dostałam maila z prośbą o wsparcie dla Macieja Oświecińskiego.
Jeszcze nie wysłałam swojego rysunku (przeznaczam "Kobietę na krańcu tęczy" jeżeli pamiętacie ten rysunek) do licytacji. Zamieszczam już teraz w pasku bocznym baner i zachęcam tych, którzy jeszcze nie zaangażowali się w zabawę - do szlachetnej współpracy z rodzicami Maćka.
Widziałam już listę zgłoszonych prac zajrzyjcie tutaj. Naprawdę wystarczyła chwila, by rzeczy przeznaczone dla chłopca urosły do dużych rozmiarów. Życzę, aby licytacja się udała. I zachęcam do licytowania nie od symbolicznej "złotówki" ale od conajmniej 30 złotych.
Nie tylko przez fakt, że to nasza ręcznie dłubana dłubanina która zabiera nam nierzadko kilka wieczorów, ale głównie przez wzgląd na chorego chłopczyka, kóremu pieniądze moga pomóc w tym, czego my niejednokrotnie nie bedziemy potrafiły zrozumieć.

Odnośnie moich wcześniejszych wywodów. Dostałam paczuszkę z "sercowej wymianki". Gdybym jednak nie wyprosiła numeru nadania - paczka by wróciła drugi raz do nadawcy. Powód: kompletnie inny numer ulicy i mieszkania został wpisany na kopercie. Zarówno przy pierwszej wysyłce jak i drugiej.

Dlatego też cofam swojego wczesniejszego posta o nieuczciwosci, przepraszam MaRysię. Ale też proszę o lepszą współpracę wszystkich tych, którzy biorą udziały w podobnych zabawach. Aby na przyszłość paczki nie wracały błędnie adresowane...

Życzę udanego dnia!

sobota, 23 czerwca 2012

nieuczciwość

Z przykrością to robię, ale w zwiazku z tym, iz ponad trzy tygodnie proszę o informację o przesyłkach, numerach nadania itp - i nie mam zadnych zwrotnych konkretnych wiadomosci, zamieszczam w pasku bocznym linka do bloga którego właścicielkę uważam za osobę nie wywiazujacą sie z obietnic...

Swoją sercową wymiankę robiłam ponad cztery dni. Pierwszy raz brałam w niej udział i starałam się z niej wywiązać. Niestety ja swojej nie otrzymałam do chwili obecnej a  z blogerką wogóle nie mam kontaktu.

Przestrzegam więc przed wymiankami i kontaktem z Tą osobą

Już nie chodzi o to, że muszę cos dostać. Ale o sam fakt, że ktos zachowuje sie nie fair w takiej zabawie. Sam otrzymał niespodzianki i nic wiecej nie zrobił...

Usunę tego posta i baner jeżeli nie mam racji i blogerka się odezwie...choc wątpię w jej odzew, gdyz pisałam jej już ponad 5 maili i nic...

No nic. Miłego weekendu życze!
Laura

wtorek, 19 czerwca 2012

Wyniki Candy!!

Wreszcie znalazłam chwilkę! :)

Oczywiscie ta chwilka jest w międzyczasie usypiania córki a mycia podłogi, za którą zaraz się muszę zabrać...

Jednak na chwilę przyjemnosci każdy zasłużył. Więc przedstawiam co następuje:

Losy powycinałam, pociełam. Ale żeby było sprawiedliwie - losował mój mąż z zamkniętymi oczami :)
Zdjeć nie ma, tryb ekspresowy wyników. W razie co mąż może telefonicznie poświadczyc o uczciwosci lotto ;)

W mojej kwitnącej rozdawajce pierwsza wylosowana została:





Przypomne co jest nagrodą główną:

Rysunek, plus niespodzianka i cos słodkiego :)


Postanowiłam jeszcze przyznać miejsce drugie. Osobą wylosowaną przez męża jest:





Dla drugiego miejsca nagrodą jest: 
(wcześniejsza chętna na ten rysunek niestety nie odzywa sie od dwóch tygodni, wiec oficjalnie powiadamiam, iż rysunek jedzie do Paulinki)





No i jeszcze postanowiłam, że maż wylosuje trzecią niespodziankę pocieszajkę, i okazało się że wylosowaną jest:







Dla Ciebie moja droga wysyłam niebieskiego słonecznika:





Bardzo proszę zwyciezczynie o przesłanie adresu do wysyłki na mojego maila.



Mam nadzieję, że udało mi się pocieszyć zwyciezców. Dziękuję za wspólne chwile do tej pory. Mam nadzieję, że znajdę niedługo czas na nadrabianie zaległości blogowych, bo dawno Was nie odwiedzałam a dobrze wiem, jak ważne są odwiedziny, wpisy i zachęty do dalszego działania. Muszę też znaleźć czas dla samej siebie kiedyś w końcu i coś ciekawego stworzyc! :)


Jak zawsze Wy jesteście motorem do natchnień i wen i wizji. Jeżeli chciałybyscie/chcielibyscie, żebym coś Wam wykonała/narysowała, dawajcie znać! To dla mnie czysta przyjemność tworzyc :)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

na nic nie mam czasu...

dlatego proszę o cierpliwosć oczekujących na wyniki candy... codziennie wracam z pracy, przejmuję Gabi od opiekunki i zasypiam o 23-ciej po zrobieniu wszystkiego w domu i przyszykowaniu na jutro wszystkeigo dla opiekunki... tak wygladają dni, jestem padnięta, ledwo wstaję o 5:40 na nogi z rana... marudzę, marudzę... wybaczcie!!...

piątek, 8 czerwca 2012

dzwoneczek

pastele, ołówek, złoty tusz na skrzydła - dla pewnej młodej damy ;-)
A3

 (zdjęcie robione wieczorem, wiec kolory lekko przekłamane i wyblakłe i ołówek przy fleszu wyszedł słabo niestety...)

przedłużam candy

Za co z góry bardzo przepraszam długo oczekujących, ale po prostu nie mam chwili wolnej żeby sie ogarnać... Termin ostateczny to 15.czerwca godzina 24:00.

Dobrej nocy!!

niedziela, 3 czerwca 2012

oddam / wymienię :)

Po moim wieczornym wyżalaniu się publicznym narysowałam taki oto pastelowy morski rysunek.
A3, pastele i ołówek.

Ekspresja pod wodą.



Jest do oddania. Jeżeli ktoś chce taki rysunek, niech pisze. Oddam kompletnie za darmo, nie czerpiąc z tego żadnych korzysci, jedyną korzyść jaką zaczerpnę z wysyłki - to satysfakcja i radość, że ktos przyjmie go do siebie na ścianę! :)
Ja już nie mam miejsc na ścianach.... ;) no i nie mam miejsc w szafie, żeby trzymać kolejny rysunek...

A po rysowaniu - wyszyłam takiego oto autorskiego letnio-filcowego kwiata:





Nie jest broszką. Można go sobie doszyć do płaszcza, torby lub zrobić dekorację w jakimś kąciku. Jeszcze nie wiem do kogo wyjedzie ;)

piątek, 1 czerwca 2012

troszkę się muszę wyżalić...

z góry przepraszam za wyzalanie się w blogowy rękaw czytelniczek... ale po prostu aż mi żołądek wykręca i nie wiem co robić...
dziś był pierwszy dzień jak Gabi była z nianią całe 10 godzin sam na sam...

mój mąż oczywiście dostał nerwicy niemalże i urzadził podgląd z kamerki on-line i co jakis czas zerkał czy sie nic dziecku naszemu nie dzieje...ja nie miałam odwagi podglądać wiec się pytałam, czy wszystko ok...

nie wiem co myśleć... juz nie myślę o pomyśle małża, bo wiem, że to jest wstrętny inwigilator który musi wiedzieć czy jego córka w tym momencie się bawi, czy je, czy sie nie dławi itd...

ale jest mi okropnie ciezko, że moja córka spędziła dzień z kimś obcym, obca osoba musiała położyć ją do snu w południe, nakarmić, przewinąć i bawic się podczas gdy ja musiałam zachrzaniać w robocie na to, by Gabi czułą sie szczesliwym dzieckiem... ;(

myślałam,że zniosę to lajtowo, opiekunka jest naprawdę dobra (moja mama oczywiście musiała też zrobić z Pania wywiad i zjawić się w domu któregos dnia), wszyscy stwierdzają, że nie ma póki co powodów, by się martwić, bo Pani napewno zadba o Gabi...

a jednak - w moim sercu istnieje zadra która mocno boli, bo jak by nie było - obca Pani - zajmuje sie moim dzieckiem... obca Pani czyta jej nasze książki, uczy świata i opowiada historie...

naprawdę jestem mocną babą i nie rusza mnie wiele rzeczy, ale to mnie tak porusza, że nie wiem już czy sama siebie nakręcam, czy naprawdę jest mi z tym tak źle...

nie potrafię tego wytłumaczyć, nie wiem czy któraś z Was-mam to przeżyła; moze ktoś mnie zrozumie, albo nie zrozumie i nawciska że chrzanie...

nie potrafie się przez to na niczym skupić... idę chyba coś porysować, bo nie wiem co ze sobą zrobić;

Gabi padła po kolacji i smacznie już śpi

życzę Wam udanej nocy i miłych snów!